sobota, 30 marca 2013

"Dziwne spotkanie" Rozdział 10

 Dziś jest mój najgorysz dzień w życiu. Dziś Harry i Justin i cała reszta miał opuścić nas. Najgorsze jest to że nie wiem kiedy znowu się spotkamy. Mamy mieć ze sobą kontakt oczywiście, ale Skype czy coś podobnego to nie to samo co spotkanie w rzeczywistości. Zastanawiam się czy reszta też przeżywa to rozstanie tak samo jak ja. 
  Harry przyjechał po mnie koło jedenastej. Jest wspaniałym przyjacielem.  
-Jak tam myśl, że dzisiaj cię opuszczam?- spytał wesoły Harry
-Fajnie na pewno nie jest. - powiedziałam smutnym tonem.
-Oj nie smutaj. Zaplanowałem na dzisiaj mały niestety króciutki piknik w okolicach lotniska.
-Hmm... fajny pomysł. 
-No mam nadzieję. 
W tym momencie razem wybuchliśmy śmiechem. Niestety musieliśmy się zwijać z domu by zdążyć zrobić sobie ten mały piknik. Ogólnie pomysł wydawał się wspaniały, bo taki był. Lecz myśl że on wyjeżdża nadal mnie przytłaczała.
 Gdy dotarliśmy na miejsce, było genialnie. Miałam wrażenie że świat oprócz tego miejsca nie istnieje. 
Miałam wrażenie że Harry też jest równie zadowolony co ja.
- Hej o czym tak myślisz.- spytał Harry
-O tym że za chwilkę was już nie będzie tutaj. Wiem że musicie, ale jak wy jesteście tutaj to jest tak jakoś  lepiej i wogóle.
-Ej, przecież mamy się ze sobą kontaktować. Będziemy się ze sobą kontaktować. Obiecuję ci to. 
-Wiem, ale wolę ciebie w rzeczywistości.
-Przewidziałem to- powiedział Harry z wielkim bananem na twarzy.
-Aha.- powiedziałam bardzo zdziwiona.
Otwórz.- poprosił podając mi kopertę.
-Co to jest? 
-Coś co pewnie już Anka i Pati dostały i mają napad radości.
 Otworzyłam kopertę w której znalazłam bilet na ich koncert i bilet lotniczy. Nie mogłam w to uwierzyć. On na prawdę chciał utrzymywać ze mną kontakt. Jednak mnie na prawdę polubił. Nie wiedziałam co mu na to powiedzieć. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jedyne co przyszło mi do głowy to go uściskać. Był dosyć zdziwiony moją reakcją. Lecz nie przejmowałam się ty. 
 Niestety trzeba się zbierać na lotnisko gdzie inny na nas już na pewno czekali.
 Nasza samotność tylko we dwoje minęła zaraz po wejściu na lotnisko gdzie zapłakana Ania rzuciła się Harremu na szyję. Je za to przytuliłam się do Zayna. Pati o dziwo nie się cieszyła, nie mam pojęcia z czego. 
Po minach chłopaków było widać że nie chcą opuszczać może nie nas ale tego kraju. To przemyślenie trochę mnie podbudowało, bo maiłam ich zobaczyć dopiero za calutkie sześćdziesiąt dni na koncercie.
-Ej trzeba iść- powiedział Justin tuląc się do Ani.
-Szkoda ja bym tu został - powiedział Zayn.
-To zastań- szybko odpowiedziała Patrycja
-Niestety nie mogą.- powiedziałam  zasmucona.
-No ej bez smutnych minek. Widzimy się dzisiaj na Skypie.- powiedział Niall
-Chciałeś powiedzieć was za górą twojego jedzenia.- powiedziałam rozbawiona.
-Być może.- odpowiedział również rozbawiony.
 Nasze pożegnanie było dosyć specyficzne. W pewnej chwili wszyscy się śmiali a za chwilę wszystkie dziewczyny płakały. Ludzie patrzyli się na nas dziwnie. Ostatnie słowa  wypowiedziane przez chłopaków do nas były groźbą że jak nie wejdziemy na Skype to będą płakać gorzej niż my. Te słowa podniosły mnie na duchu, lecz chyba tylko mnie. Dziewczyny jeszcze przez długą chwilę po odlocie chłopaków nie mogli powstrzymać łez. Lecz było pocieszenie za równo dwa miesiące znowu będziemy się razem śmiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz