„Uniosłem wieko i oparłem ją o ścianę. Wtedy
zobaczyłem coś, co napełniło moją duszę przerażenie. W Skrzyni leżał hrabia,
lecz wyglądał, jakby był o połowę młodszy; jego białe włosy i wąsy stały się
stalowoszare, policzki się zaokrągliły, a na białej skórze pojawił się lekki
rumieniec. Usta były czerwieńsze
niż kiedykolwiek i widniały na nich krople
świeżej krwi, które z kącików ust spływały na brodę i szyję. Nawet jego głęboko
sadzone, płonące oczy wyglądały jakby ktoś umieścił je w spuchniętym ciele, bowiem
powieki i worki pod oczami także były nabrzmiałe. Wydawało się, jakby ta ohydna kreatura była
po prostu opita krwią. Leżał tak, jak obrzydliwa, odurzona z przejedzenia
pijawka.”
******
Po przeczytaniu
zaznaczonego przez moją przyjaciółkę tekstu w książce zrobiło mi się aż
niedobrze.
Nadal nie rozumiem jak ona może wręcz pochłaniać takie książki.
Ja nawet nie lubię czytać, dla mnie to strata czasu. Lepiej się pouczyć na
sprawdzian a nie tracić czas na jakieś durne książki. Z resztą nie rozumiem tej
mody na wampiry. Jest przecież naukowo udowodnione że ona nie istnieją. Więc
wszystko co
Ci autorzy wymyślają jest wyssane z palca. Po co wierzyć w takie
kłamstwa?
Może i nie wierzyłam
w wampiry ale za to wierzyłam że kiedyś istniały ludzie, którzy mieli o wiele
większe kły, prawie takie jak u dzisiejszego wilka. Były im potrzebne w rozszarpywaniu mięsa. I to jest udowodnione
i w to mogę uwierzyć.
Jestem dziwnym typem
człowieka. Mam średnią zazwyczaj koło 5,8 bez większych starań. Nienawidzę książek ale lubię się uczyć.
Jestem skryta. Mam rodziców, którzy tak naprawdę się mną nie interesują. To ja
zajmuję się domem i wszystkim.
Zawsze lubię
siedzieć na moim łóżku i myśleć o wszystkim. Przypominam sobie wtedy
dzieciństwo, gdy była w centrum zainteresowania. Brakuje mi tych czasów i to
bardzo mimo to że w szkole jestem dosyć popularna. Czegoś mi brakuje, lecz nie
wiem czego. Chciałabym że by coś się w moim życiu zmieniło ale nie wiem jeszcze
co.
Spojrzałam w okno i
miałam wrażenie nie że wiedzę za oknem postać z czerwonymi oczami. Przeraziłam
się i od razu wybiegłam z pokoju z krzykiem. Nie miałam do kogo iść, nie miałam
z kim porozmawiać byłam jak zawsze sama w domu.
Gdy byłam mała zawsze bałam się sama chodzić wieczorem do
swojego pokoju. Może dla tego że jako mój pokój robiło poddasze. Moi rodzice
się uparli żeby tam zrobić mi pokój
razem z łaziską by w przyszłości mogła mieć pewną cześć domu dla siebie. To był
dobry pomysł. Tylko przerażało mnie to okno. Myślałam że z czasem mi to
przejdzie lecz jak widać nie.
Po jakiś piętnastu minutach
zdobyłam się na odwagę i wróciłam do pokoju by odrobić lekcję na jutro.
Czekała na mnie wspaniała przygoda z geografią i matematyka
i jak starczy czasu z fizyką.
Zaczęłam odrabiać matematykę gdy po pewnym czasie zauważyłam
że moja lampka przy stoliku po parzyła mi rękę. Od razu ją oczywiście odłączyłam
i poszłam do kuchni by zrobić sobie prowizoryczny opatrunek bo to na szczęście
nie było duże poparzenie.
Gdy wróciłam do pokoju coś było nie tak nie wiem co ale coś
mi nie pasowało. Sprawdziłam lampkę, ale nie znalazłam nic co mogło mnie
poparzyć. Żarówka była bardzo słaba więc to nie to. To co? To było bardzo dziwne.
I wtedy zrobiło mi się słabo i zemdlałam.
Obudziłam się na łóżku.
Nie mam pojęcia jak się tam znalazłam.
Spojrzałam na zegarek było wpół do Dziesiątej, czyli byłam
nieprzytomna przez jakieś dwie godziny.
Spojrzałam na telefon. Dostałam jedną wiadomość od mamy że
jadą z tatą na jakąś kolację. Więc to nie oni przełożyli mnie na łóżko. Jeżeli nie
oni to kto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz