Rodzice wrócili i do domu coś koło jedenastej. Byli na mnie źli że nie zrobiłam jeszcze lekcji. Lecz lekcje nie były teraz najważniejsze. Gdy już zostawili mnie w spokoju zauważyłam że poparzenia na ręce już nie
ma. To było dziwne. Od razu zaczełam szukać w internecie informacji na ten temat. Długo nie mogłam nic znaleźć. Przeglądając kolejne strony na których było napisane to samo. To było nie realne, by moja rana tak szybko się zagoiła.
Gdy się położyłam do łóżka jeszcze przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co się stało tego wieczora.
Miałam bardzo duży mentlik w głowie. Jak to jest możliwe, że zwykła lampka mogła popażyć mi skórę? Jak po jakieś godzinie oparzenie mi znikło? Czemu zemdlałam? Jak znalazłam się na łóżku? Te pytania nie dawały mi spokoju.
Miałam dziwny sen. Śniło mi się że byłam w pokoju. Robiłam zadanie domowe domowe z polskiego przy biurku i miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Spojrzałam w stronę okna nie wiem czemu .I to był błąd.
W ciemnościach za oknem zobaczyłam dziwną postać. Miała niebieskie oczy, szczupła sylwetka. Nie wiem czemu miałam pewność że to był mężczyzna. Jego wzrok był skierowany na mnie. Czekał na coś. Przez dłuższą chwile byłam wpatrzona w tą postać. Mówił do mnie, chyba do mnie "Chodź ze mna. Musisz ze mną pójść tak będzie najlepiej" Wtedy się obudziłam. Od razu spojrzałam w okno i go zobaczyłam. Patrzył na mnie. Myślałam że śnie, miałam nadzieję że śnie, ale nie. To była rzeczywistość, to działo się naprawdę. Gdy dotarło do mnie co się dzieje na prawdę jego już nie było. Rozpłynął się. Podbiegłam do okna lecz niestety nikogo już nie widziałam.
Z nie dowierzaniem poszłam się ogarniać by nie spóźnić się do szkoły. Miałam jeszcze pogawędkę z moją kochaną mamusią, która miała pretensje co do wczorajszego dnia, że od razu jak przyszłam ze szkoły nie zrobiłam lekcji. Maiłam dość już tego. Nie nawiedziłam rozmawiać z mamą, ponieważ ona zawsze jak już coś do mnie mówiła miała pretensje. Nigdy nie potrafiła powiedzieć mi czegoś miłego. Przeważnie co drugi dzień miałam taki miły poranek. Po prostu wspaniale.
Żeby jeszcze bardziej zepsuć mi humor to ostatni autobus do szkoły mi uciekł. Musiałam szybko wracać do domu i błagać mamę żeby podwiozła mnie do szkoły. Po wielkich bólach i narzekaniach mamy że nie jeździ się ostatnim autobusem mnie podwiozła.
W szkole musiałam tłumaczyć się nauczycielowi czemu nie byłam na pierwszych zajęciach. Fizyka mi się już naprawdę dożyła, to była moja ostatnia lekcja w tym dniu a zarazem najgorsza lekcja w całym tygodniu. Nauczycielka mówiła nam o rzeczach dla mnie nie z tej planety. Mimo to że lubię się uczyć to nauka fizyki wchodziła mi bardzo trudno. Nie lubiłam jej. Stwierdzałam że ona mi się na pewno nie przyda w przyszłości. Na lekcji pisałam liściki z moją przyjaciółka lecz gdy nauczyciel nas przyłapał wstawiła nam uwagę i dał nam karne zadanie domowe. Żeby tego było jeszcze mało rościadł nas. Przez resztę lekcji gapiłam się na plac zabaw na boisku i chmury za oknem.
I wtedy znowu go zobaczyłam. Stał za drzewem. Mówił znowu do mnie. Widziałam jak rusza ustami a w mojej głowie znowu pojawił się ten głos co we śnie. Mówił to samo, identyczne słowa. Byłam przerażona. Teraz widziałam że na prawdę coś jest nie tak i to nie ze mną. Coś dziwnego dzieje się ostatnio a ja nie mam pojęcia co. Miałam ochotę wybiec z klasy by tylko nie czuć jego wzroku na sobie. To było okropne uczucie.
Gdy zadzwonił dzwonek. Byłam pierwsza, która opuściła sale. Nauczyciel mówił coś jeszcze o sprawdzianie czy kartkówce ale go nie słuchałam. Marzyłam by znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Biegiem dotarłam na przystanek autobusowy. Po chwili przyjechał jakiś autobus nie wiem jaki ale to teraz się nie liczyło, bo znowu czułam jego spojrzenie na sobie. Gdy usiadłam w autobusie opanowałam emocje, wszystko ze mnie zeszło już było w porządku jakby nigdy nic. Kolejna rzecz jaka zadziwiła mnie dzisiaj. Byłam ciekawa co jeszcze dzisiaj się stanie, bo miałam juz powoli tego wszystkiego dość.
ma. To było dziwne. Od razu zaczełam szukać w internecie informacji na ten temat. Długo nie mogłam nic znaleźć. Przeglądając kolejne strony na których było napisane to samo. To było nie realne, by moja rana tak szybko się zagoiła.
Gdy się położyłam do łóżka jeszcze przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co się stało tego wieczora.
Miałam bardzo duży mentlik w głowie. Jak to jest możliwe, że zwykła lampka mogła popażyć mi skórę? Jak po jakieś godzinie oparzenie mi znikło? Czemu zemdlałam? Jak znalazłam się na łóżku? Te pytania nie dawały mi spokoju.
Miałam dziwny sen. Śniło mi się że byłam w pokoju. Robiłam zadanie domowe domowe z polskiego przy biurku i miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Spojrzałam w stronę okna nie wiem czemu .I to był błąd.
W ciemnościach za oknem zobaczyłam dziwną postać. Miała niebieskie oczy, szczupła sylwetka. Nie wiem czemu miałam pewność że to był mężczyzna. Jego wzrok był skierowany na mnie. Czekał na coś. Przez dłuższą chwile byłam wpatrzona w tą postać. Mówił do mnie, chyba do mnie "Chodź ze mna. Musisz ze mną pójść tak będzie najlepiej" Wtedy się obudziłam. Od razu spojrzałam w okno i go zobaczyłam. Patrzył na mnie. Myślałam że śnie, miałam nadzieję że śnie, ale nie. To była rzeczywistość, to działo się naprawdę. Gdy dotarło do mnie co się dzieje na prawdę jego już nie było. Rozpłynął się. Podbiegłam do okna lecz niestety nikogo już nie widziałam.
Z nie dowierzaniem poszłam się ogarniać by nie spóźnić się do szkoły. Miałam jeszcze pogawędkę z moją kochaną mamusią, która miała pretensje co do wczorajszego dnia, że od razu jak przyszłam ze szkoły nie zrobiłam lekcji. Maiłam dość już tego. Nie nawiedziłam rozmawiać z mamą, ponieważ ona zawsze jak już coś do mnie mówiła miała pretensje. Nigdy nie potrafiła powiedzieć mi czegoś miłego. Przeważnie co drugi dzień miałam taki miły poranek. Po prostu wspaniale.
Żeby jeszcze bardziej zepsuć mi humor to ostatni autobus do szkoły mi uciekł. Musiałam szybko wracać do domu i błagać mamę żeby podwiozła mnie do szkoły. Po wielkich bólach i narzekaniach mamy że nie jeździ się ostatnim autobusem mnie podwiozła.
W szkole musiałam tłumaczyć się nauczycielowi czemu nie byłam na pierwszych zajęciach. Fizyka mi się już naprawdę dożyła, to była moja ostatnia lekcja w tym dniu a zarazem najgorsza lekcja w całym tygodniu. Nauczycielka mówiła nam o rzeczach dla mnie nie z tej planety. Mimo to że lubię się uczyć to nauka fizyki wchodziła mi bardzo trudno. Nie lubiłam jej. Stwierdzałam że ona mi się na pewno nie przyda w przyszłości. Na lekcji pisałam liściki z moją przyjaciółka lecz gdy nauczyciel nas przyłapał wstawiła nam uwagę i dał nam karne zadanie domowe. Żeby tego było jeszcze mało rościadł nas. Przez resztę lekcji gapiłam się na plac zabaw na boisku i chmury za oknem.
I wtedy znowu go zobaczyłam. Stał za drzewem. Mówił znowu do mnie. Widziałam jak rusza ustami a w mojej głowie znowu pojawił się ten głos co we śnie. Mówił to samo, identyczne słowa. Byłam przerażona. Teraz widziałam że na prawdę coś jest nie tak i to nie ze mną. Coś dziwnego dzieje się ostatnio a ja nie mam pojęcia co. Miałam ochotę wybiec z klasy by tylko nie czuć jego wzroku na sobie. To było okropne uczucie.
Gdy zadzwonił dzwonek. Byłam pierwsza, która opuściła sale. Nauczyciel mówił coś jeszcze o sprawdzianie czy kartkówce ale go nie słuchałam. Marzyłam by znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Biegiem dotarłam na przystanek autobusowy. Po chwili przyjechał jakiś autobus nie wiem jaki ale to teraz się nie liczyło, bo znowu czułam jego spojrzenie na sobie. Gdy usiadłam w autobusie opanowałam emocje, wszystko ze mnie zeszło już było w porządku jakby nigdy nic. Kolejna rzecz jaka zadziwiła mnie dzisiaj. Byłam ciekawa co jeszcze dzisiaj się stanie, bo miałam juz powoli tego wszystkiego dość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz